Jak
odkryłam komiks
Każdy czytelnik książek ma ulubionych autorów/-ki, tematykę i
ulubione gatunki literackie. Nie będę teraz wymieniać swoich autorów, bo jest
ich wielu, podobnie jak tematów, o których lubię czytać. Za to ulubionych
gatunków literatury mam kilka, a są nimi: literatura faktu i reportaż,
biografie, autobiografie i wspomnienia, powieści, kryminały oraz komiksy.
Te ostatnie – czyli komiksy – wciąż bytują gdzieś na marginesie
zainteresowania literackiej krytyki i – co gorsza – zwykłych czytelników.
Uważane za lichą rozrywkę, literaturę amerykańskich dzieciaków, opowiadającą o
przygodach superhero (które zresztą
stanowią ważny „kawał” historii tego gatunku). Niesłusznie, rzecz jasna.
Nie pamiętam, jak odkryłam komiks dla siebie. Na pewno moim pierwszym „dorosłym” komiksem był Maus
Arta Spiegelmana – dzieło kultowe, o czym wtedy nie wiedziałam. Musiało być
to w 2001 roku, bo wtedy te komiksy (2 części) zostały wydane, a ja – jak
pamiętam – kupiłam je w księgarni. I poszło, to była miłość od pierwszego
dymka.
Nie chcę Was zanudzać historią tego gatunku, nie czuję się
znawcą. Za to na pewno jestem wiernym fanem – komiksy zbieram, co boleśnie odczuwa mój
portfel. Jeśli książki w Polsce są drogie, to co powiedzieć o komiksach,
których ceny dochodzą czasami do 100 zł. Jedno mogę Wam obiecać – komiks na tym
blogu na pewno będzie nadreprezentowany.
Ghost world, Daniel Clowes
Ghost world to jeden z
tych komiksów, do którego wracam i wracam. Robi ze mną coś takiego, czego nie
robi chyba żadna inna książka. Budzi nostalgię za cielęcym wiekiem, w jakiś
zupełnie magiczny sposób. A już ostatnia strona zawsze jest „zmoczona”, jeśli
wiecie co mam na myśli. Mimo, iż wcześniej jest sporo śmiechu.
Ghost world to opowieść
o dwóch przyjaciółkach, Enid i Rebecce. To osiemnastolatki, które dobrały się
na zasadzie przeciwieństw. Jedna jest inteligentna, druga ładna. Jedna
dziwaczna, druga normalna. Taki klasyczny (nie)dopasowany duet, spotykany często
w filmach, ale przecież i w życiu.
Nie chcę opowiadać fabuły, zresztą w tym przypadku byłoby to
trudne. „Przygody” bohaterek są trochę w klimacie filmów Tarantino, takie
snucie się po mieście, niby bezcelowe, a jednak pełne wrażeń; rozmowy, niby o
niczym, a pełne celnych obserwacji, żartu i ironii. Co drugi tekst Enid bawi
mnie do łez. Próbka:
Jednocześnie na horyzoncie czai się dorosłość. Z jej powagą,
odpowiedzialnością, pracą w korpo, chorobami i innymi nieszczęściami. List z
college’u jest jak wyrok wydany na ...
Właśnie przyjaźń jest tu głównym tematem. Przyjaźń, jakiej
już nigdy ani bohaterki, ani my – czytelnicy z dowodami osobistymi w kieszeni –
nie doświadczymy. Tylko w tamtym momencie życia przyjaźń jest (lub wydaje się być)
tak ważną życiową sprawą. Niezależnie, jak wielu i jak dobrych przyjaciół
będziemy mieć później, w dorosłości. Nigdy przyjaźń nie będzie smakować tak
jak wtedy, w wieku nastu lat. Dokładnie tak, jak śpiewał Boguś Linda. Już
nigdy.
Dla
nastolatków, dla dorosłych
We mnie ta opowieść wzbudza ogromną tęsknotę za tamtym okresem
mojego życia. No, może oprócz pryszczy. Za czasem, gdy świat był prosty, bo
czarno-biały (u Clowesa czarno-biało-niebieski). Gdy byłeś albo fajnym
kolesiem, albo palantem. Gdy twoje ciuchy mówiły, czego słuchasz, a nie ile
zarabiasz.
Wiem, wiem – dorosłość (dojrzałość) jest mądrzejsza,
odpowiedzialna, widzi złożoność świata i ludzi, wie że czasami trzeba być
interesownym, a konformizm może być też przejawem społecznej inteligencji. Nie
wiem jak Wy, ale ja czasami, zamiast: tłumaczyć, przekonywać, rozumieć,
odpierać, argumentować i wyjaśniać, mam po prostu ochotę pokazać rzeczywistości
dokładnie taki gest.
Bohaterki wierzą, że „ja nigdy taka nie będę”. No cóż, my
ex-nastolatki wiemy już, co się dzieje z tą obietnicą składaną samemu sobie. Co
nie przeszkadza tęsknić za tamtym sobą.
Gdy mój syn będzie już zbuntowanym nastolatkiem, na pewno sięgnę ten komiks z półki. Nie po to, żeby dać mu go do przeczytania. To ja znów go
przeczytam, jak to mówią w oświacie - ze zrozumieniem. A potem przeczyta
mąż.
Komiks to też obrazki. Tak samo ważne jak słowa (chyba
stworzę nowe słowo na „konsumpcję” treści komiksu, połączenie 'czytam' i 'oglądam':
czyglądam). Styl Clowesa doskonale
pasuje do tej historii. Lubię go za te amerykańskie dekoracje: garażowe
wyprzedaże, specyficzne bary z szafami grającymi, pustawe przedmieścia z samochodami jadącymi 12 km/h.
Na końcu komiksu jest też słowniczek wyjaśniający niektóre
pojęcia z amerykańskiej kultury masowej (np. hipster;), bardzo pomocny dla
polskiego czytelnika (opracował go Wojciech Góralczyk). Autorem komiksu jest wspominany już Daniel Clowes, duże nazwisko w tej „branży”. Gdyby był postacią komiksu, sam
siebie namalowałby tak:
Z okładki komiksu dowiedziałam się, że powstał film na jego
podstawie, scenariusz nominowany był do Oskara. Gra w nim Scarlett Johansson,
zapewne Rebeccę, no chyba że dała się przefarbować na czarno i oszpecić (choć
mi komiksowa Enid się podoba). Jeszcze go nie widziałam - obejrzę, jak tylko skończę czytać…biografię Fleszarowej-Muskat, ale o tym inną razą;)
Tytuł: Ghost world
Autor: Daniel Clowes
Wydawnictwo: Kultura
Gniewu 2006 (chyba do kupienia na allegro)
Szczerze to poza "przygodami koziołka matołka" nie czytałam żadnego komiksu (a jak wiadomo i tego do komiksu zaliczyć raczej noe mozna). Z opisu brzmi naprawdę zachęcająco, tylko gdzie ja to teraz znajdę :/ chyba tez posile sie filmem!
OdpowiedzUsuńKochana, a od czego masz wejścia u autorki bloga;) mam nadzieję, że film dorównuje komiksowi:)
OdpowiedzUsuńChyba nigdy nie dorównuje wiec sie nawet nie łudzę! A autorka niech na daleki zachód sie z rodzinka wybiera a nie tylko na zachód ;) tu tez mamy truskawki!
OdpowiedzUsuńCiekawam, czy te truskawki smakują jak...truskawki;) Wiesz, że już nie ma traktorowej bluzeczki w pantuniestał, same duże rozmiary:(
OdpowiedzUsuńKochana, mamy prywatna plantacje w ogrodzie wiec mi tu prosze nie wymyślać smak truskawkowy ;) o widzisz z tymi koszulkami - serio sa świetne i materiał bomba! Jak schudne to na bank cos jeszcze zamówie, a widziałaś pościele?
OdpowiedzUsuńO, pościele przeoczyłam. A ja - mimo że wciąż nie schudłam - i tak zamówiłam koszulkę;) No jaką, zgaduj zgadula?:)
Usuńjakbym Cię nie znała i gdybyś 10 lat temu nie rozkochała mnie w komiksach (za sprawą Mausa!) to zrobiłabyś to teraz!~
OdpowiedzUsuńFilm nie dorównuje w tym przypadku;/
<3
Czy jest film, którego nie widziałaś?! Tzn. nie widzieliście;)
UsuńSkusilas mnie do zakupu komiksu!! Jestem ciekawa jak mi się będzie czytało i oglądało ;-)
OdpowiedzUsuńNie czytałam do tej pory komiksu, ale od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie pomysł, żeby rozpocząć! Pytanie tylko: od czego warto zacząć tę przygodę? Może coś poradzisz?
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
Ja zaczęłam od Mausa, i choć to dosyć cięzka tematyka, to był to dobry początek.
Usuń