Oprócz czytania książek, czytuję też blogi. I oglądam.
To bardzo pouczające lektura. Zwłaszcza dla początkującej recenzentki książek.
Otóż okazuje się, że wcale nie muszę czytać, znać rzeczy, o których piszę. Że
wystarczy: „jak słyszałam, „o ile się orientuje” „wydaje mi się”, „jak zauważyłam
na kilku blogach”. Coś słyszałam, nie wiem na pewno, ale – na pewno jestem przeciw! Bo… i tu lista argumentów. Na przykład -
przeciwko Rodzicielstwu bliskości.
No to kochani, dziś Traktat o łuskaniu fasoli, Wiesław
Myśliwski.
Nie wiem, dlaczego ktoś o takim mięsnym nazwisku
(dziczyzna, mniam) napisał książkę dla jaroszy? Zresztą, po co pisać o fasoli? Przecież fasola powoduje wzdęcia, bóle brzucha, czyli - jest niezdrowa.
Moja znajoma zjadła kiedyś fasolkę po bretońsku i tak się składa, że rok później
wylądowała w szpitalu. I co, dalej się upieracie, że fasola nie szkodzi?
Jesz
fasolę – będziesz niedostosowanym odludkiem
Najważniejszy jest zdrowy rozsądek, moje dzieci nigdy
nie jadły fasoli. I co, są zdrowe. Moi znajomi też nie jedzą fasoli. Wszyscy
jemy kartofle. W Polsce od zawsze jadło się kartofle i kartofle jedzą wszyscy
naokoło. Jeśli Twoje dziecko pójdzie do szkoły, a tam nie będzie fasoli tylko
kartofle, przeżyje szok. Tak jak ja. W komunistycznym dzieciństwie nigdy nie
jadłam sushi, i jak pierwszy raz zjadłam, już w wolnej Polsce, to przeżyłam,
taki szok że… że teraz często jem sushi. Okazało się, że jakimś cudem się
przyzwyczaiłam. Dziecko też ma zdolność adaptacji? W przypadku fasoli to nie
zadziała, wierzcie mi.
Muszą być
jakieś fasolowe granice
Muszą być jakieś granice w jedzeniu fasoli. Bo jak raz
dasz dziecku burrito, to będzie cały czas chciało siedzieć w kuchni i jeść
burrito. Bez przerwy na sen. Że niby mu się znudzi, tak jak mi sushi (wczoraj zamówiłam
pizzę)? Nie, dzieciom się nic nigdy nie nudzi! Jak już coś polubią, to robią to
godzinami, miesiącami, latami. Dacie raz fasolę, będzie ją jadł bez końca.
Szlaban
na meksykańskie żarcie
Twoje dziecko jednak woli fasolę niż kartofle?
Niedobrze. Musisz nagradzać za jedzenie ziemniaków. Najlepiej naklejki na
talerzyk w kształcie frytek. Jak nie pomaga, to kara – trzy talerze
ziemniaczanego puree. Lub miesiąc szlabanu na oglądanie reklam meksykańskiego
żarcia (pełnego fasoli). Że niby jeszcze bardziej będzie chciał jeść tę fasolę?
Psychologiczna zasada reaktancji? Nie wierzę psychologom! Jak mnie do czegoś
przekonują, zawsze jeszcze bardziej staję okoniem!
Wyrosłam
na porządnego niejadacza fasoli
Moi rodzice też mnie karali za jedzenie fasoli i
zobaczcie - wyrosłam na porządnego człowieka. Nie wiem, na kogo bym wyrosła,
gdyby nie to. Na 99% na jakiegoś psychopatę. Albo jeszcze gorzej –
prowadziłabym blog o daniach z fasoli. Fuj!
Jedzenie
fasoli to bezstresowe karmienie
Żywienie fasolą to przykład bezstresowego karmienia.
Nie ma czegoś takiego? Na pewno jest, wszyscy dookoła to powtarzają. W każdym
krytycznym tekście o fasoli jest o tym mowa!
Dzieci
dietetyków jedzą najgorzej
Nie słuchajcie dietetyków, pod latarnią najciemniej!
Miałam kiedyś na studiach koleżankę, jej matka była dietetyczką. Przyłapałam ją
raz jak jadła fasolę smażoną w głębokim tłuszczu. Szok! Cały nasz rok, podczas
okienka (byliśmy akurat w Macu), stwierdził że ona nie jest normalna.
Kodeks szczegółowy
niejedzenia fasoli
Dziecko musi mieć wiele zakazów i nakazów. Wyobraźcie
sobie, że idzie pierwszy raz do kina i nikt wcześniej mu nie zakazał śmiecić
prażoną fasolą. Myślicie, że jeśli dziecko wie, co to jest empatia, będzie wiedziało
jak się zachować? Że samo dojdzie do wniosku, że ktoś będzie musiał po nim
posprzątać? Nigdy! Raz zostałam po seansie i cała podłoga była w prażonej fasoli!
Nawet mi się trochę czipsów rozsypało, ale to przypadkowo. Reszta widowni musiała być pokoleniem
wychowanym bez zasad, granic i ziemniaków.
Tylko
kultury prymitywne jedzą fasolę
Ludzie w Brazylii jedzą fasolę, tak jak my kartofle?
No i spójrzcie, przecież to trzeci świat. Chyba idziemy do przodu, szanowna
cywilizacjo?
Jemy
ziemniaki, takie są zasady
Że niby na świecie jest 195837612284721610238 różnych
zasad, często sprzecznych. Że amerykańska bezceremonialność to w Japonii zwykłe
grubiaństwo? Że w Niemczech kiszone ogórki trafiają do kosza, zamiast do brzucha?
Że nawet w Polsce są ludzie, którzy nie jedzą kartofli? Że są stołówki, gdzie serwuję
fasolówkę? O nie, kartofle to podstawa. Takie są zasady. I ja mam rację.
Fasola to
lenistwo
Poza tym, karmienie dzieci fasolą to zwykłe lenistwo.
Nie chce się obrać 3 kilo ziemniaków! Wygodniej nie stawiać granic w jedzeniu
fasoli. Pewnie – łatwiej pozwolić na fasolę, niż potem słuchać płaczu.
Łuskanie
fasoli jest dla matek jedynaków
A poza tym zobaczymy przy drugim dziecku, czy będziecie
mieć czas łuskać tę fasolę. Nawet jeśli fasola ma dużo wartościowego białka, to
mogą sobie na to pozwolić tylko rodzice jedynaków. Nie wiem, czy istnieją
rodzice wielodzietni karmiący fasolą. A co to zmienia?
Nie
czytałam, ale mam prawo do własnego zdania
Nie, nie czytałam Traktatu
o łuskaniu fasoli. Byłam nawet w księgarni, ale nie było go w dziale
kulinariów. Literatura piękna? Wolne żarty! Zresztą szukałam innej książki - 100 sposobów na przemycenie kartofli w
diecie dziecka. Bo wiecie, jednak dziecko nie chce jeść tych kartofli, mimo
kolejnych, coraz surowszych kar. Dlaczego nie podam na próbę fasoli? Choćby
tylko jeden raz? Po tym, co zobaczyłam na jakimś blogu kulinarnym? Nigdy! Widziałam
zdjęcie fasolki szparagowej w jakiejś burej masie! To bułka tarta? Bleeeeeeee
PS
Nie czytałam całego mnóstwa książek, postaram się je wszystkie zrecenzować. Już jutro Ulisses!
Mam tę książkę w planach. Nawet ostatnio szukałam ją w bibliotece, ale niestety była wypożyczona - może następnym razem.
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
Ja też jeszcze nie czytałam, dlatego komentuję;)
UsuńA ja czytałam, ale Ulissesa nie dałam rady już razy kilka, więc chętnie przeczytam, co tam nie wyczytałaś. ;-) pozdrawiam, nie-czytelniczka
OdpowiedzUsuńHaha kusisz;)
Usuń#jezusmaria! Co za dramat. Co pani dobrego wyprawia?! Ja rozumiem, że 'wolność słowa', 'prawo do wypowiadania się', ale to jest jakiś koszmar! Pani wplata jakieś mamine doświadczenia o 'dupie Marynie', obrazując to zdjęciem książki traktatu Myśliwskiego. Na szczęście przez zupełny przypadek tylko tutaj wpadłam. Nawet jeśli to jakiś głupi żart, to proszę mi wierzyć- jest naprawdę głupi!!! Żyjemy w czasach upadku autorytetów...eh. Wstyd.
OdpowiedzUsuńTen post jest swego rodzaju żartem, bardzo hermentycznym, więc pewnie czytelnym tylko dla pewnego środowiska. Wierzę, że moje "wykorzystanie" tytułu (i tylko tytułu) książki Myśliwskiego, którego bardzo cenię, nie krzywdzi autora. To nie było moją intencją.
OdpowiedzUsuń