czwartek, 5 czerwca 2014

Na literaturę dziecięcą zawsze można LICZYĆ




Liczę do 100 to książka dla tych, którzy liczyć do 100 nie potrafią. Przynajmniej tak zakłada wydawca na okładce. Muszę zaprotestować - potrafię liczyć do 100, ba - do 1000 (to taka karciana wiedza), a mimo to książkę dosłownie "połknęłam".To, co mnie urzekło na początku, to kolorystyka. Czerwony, różowy, pomarańczowy, róż i niebieski - dziewczyny (i chłopaki), jak te kolory ze sobą współgrają! Nie wiem, co mówią trendbooki na ten sezon, ale ja chcę mieć garderobę w tej kolorystyce! Nie sądzę, by autorka - Magali Bardos -  tworzyła ją z taką myślą, ale co tam, mam prawo do własnych interpretacji;) 



Przede wszystkim jednak chodzi o liczenie. Jeśli myślicie, że to jedna z tych książeczek-wyliczanek, typu: 1 koza, 2 kozy, 3 kozy..., to będziecie bardzo zdziwieni. Bardos stworzyła spójną opowieść, w której kolejne liczby "popychają" narrację do przodu. To taka podskórna matematyka, ukrywająca się w naszym świecie. Gdy ja liczę z synkiem kolejne schody na klatce, to - owszem - liczymy, ale i "posuwamy się naprzód". 




Książka opowiada - w największym skrócie -  historię polowania 8 myśliwych na 6 misiów. Ideowi jarosze, nie myślcie o bojkocie! Łowy są bezkrwawe, a międzygatunkowy sojusz przypieczętowany 91 porcjami piernika (mniam).


Po drodze jest magia liczb. I to w takim wydaniu, że gdyby tak wyglądały moje podręczniki do matmy, to miałabym 6tkę, a nie moooocno naciąganą czwórkę;) Co strona, to świetna lekcja matematyki. 

Ale żeby tylko matematyki:

- anatomii - każdy ma "pod ręką" liczydło (a nawet 4, jeśli doliczyć stopy);
- kalendarza  i zegara
- astronomii i cyklu księżycowego (misie to śpiochy okrutne)
- teorii zbiorów i biologii - 58 owadów to: 57 termitów i jedna...sami poszukajcie!
- wiedzy o krajowych drogach - zamiast nazw, mają numery
- języka polskiego - ośmiu myśliwych? czy może ośmioro?
- wiedzy o teatrze - co to foyer, garderoba, widownia, scena i kiedy należą się kwiaty, a kiedy wychodzimy w połowie spektaklu (to już moje osobiste doświadczenia;)
- a nawet gender - skoro muchę noszą i panie, i panowie? To i naczynia umyć mogą i panie, i panowie, czyż nie?



Świat to liczby, świat to matematyka. A rozmowa jest najlepszą lekcją. Dlatego rodzice dzieci liczących do 100, a nawet do 1000 (bez obaw, to nie musi być karciana wiedza!) - to książka również dla Waszych dzieci! 



Uwielbiam dowcip Bardos - mokra koszulka z numerem 86, po wyschnięciu zmienia się w 98:) To dopiero czary!




Jestem książką tak oczarowana, że mogłabym zapisać pół internetu. Tu zaszyfrowana wiadomość: Bru, ciocia przywiezie Ci mnóstwo paroli!





Autorka puszcza też oko do rodziców: cóż takiego dolega misiom po sylwestrowej zabawie, że następnego ranka muszą położyć się do łóżek i wypić 40 łyżek syropu? Mam pewne podejrzenia...

Genialna książka! Na 6-tkę! Za mało - na 100-kę! Zresztą, na wydawnictwo BABARYBA zawsze można liczyć. A my w tym względzie dodatkowo mogliśmy liczyć na przyjaciół, którzy nam tę książkę podarowali:) Dziękujemy raz jeszcze!

A na koniec apel do minister edukacji - proszę dać sobie spokój z nowym podręcznikiem do matematyki, tu macie gotowca, którego w dodatku dzieci pokochają! A jak poszperamy, to i kolejne się znajdą  - pierwszy z brzegu: Mapy Mizielińskich w roli podręcznika do geografii;)
  

PS 
Odkryłam, że (w) książce czegoś brakuje?

Numerów stron;)

Tytuł: Liczę do 100
Autor: Magali Bardos
Wydawnictwo: BABARYBA 

8 komentarzy:

  1. kupiłąbym w mig, bdyby nie oświadczenie, że przyjedzie do Bru;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No ja nie wiem dlaczego jej jeszcze nie mam (?) lecę zamawiać!

    OdpowiedzUsuń
  3. super blog powodzenia, będę śledzić
    książeczka do liczenia - świetna

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam syna ktory ma dwa lata i trzy miesiace. Ksiazki wydawnictwa Babaryba (Auta i Na budowie) sa najlepszymi kompanami mojego dziecka. Szczerze powiem, ze Licze do 100 ogladalam i sie zastanawialam, czy nie za wczesnie dla mojego Matiego. Ale moze kupie 'na przyszlosc' ? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To doładnie tyle, ile mój syn:) możliwe, że już mu się spodoba:)

    OdpowiedzUsuń