Anka Grupińska napisała też wstęp do książki "Oskarżam Auschwitz. Opowieści rodzinne" Mikołaja Grynberga. Książki niezwykłej, bo o ile literackich świadectw pokolenia "ocalonych" z Zagłady jest wiele (w tym "Ocaleni z XX wieku" tego samego autora), to książki o drugim pokoleniu, o ich dzieciach jeszcze nie czytałam.
Mikołaj Grynberg rozmawia w niej ze swoimi "braćmi" i "siostrami", tyle że zamiast pokrewieństwa krwi, łączy ich wspólny bagaż przeżyć i ...rodzice. Rodzice borykający się z depresją, nocnymi koszmarami, brakiem rodziny i samotnością. W ich rodzinnych domach Auschwitz wciąż było obecne - albo milcząco, albo jako podręczny argument wychowawczy (co, nie smakuje ci? wiesz co my tam jedliśmy...).
Ale najważniejsze są tu nie przeżycia rodziców, a ich dzieci. Dzieci, które wychowują się w cieniu tragicznego losu i czują wielką odpowiedzialność za rodziców. Dzieci, które nie mają dziecięcych zmartwień, tylko dlatego, że mieć ich "nie mogą" - nie chcą dokładać zmartwień swoim rodzicom.
Te rozmowy są trudne, czasami bardzo trudne. Także dla autora. Ale chyba nikt inny, nikt z zewnątrz, nie mógłby "dotrzeć" do tego drugiego pokolenia. W książce przewija się też wątek niechęci rozmówców (część z nich mieszka w USA, w Izraelu) do Polski. Niektórzy reagują wręcz agresją na fakt, iż Grynberg wciąż stąd nie wyemigrował. Jednak, przy odrobinie empatii, lektura ta pozwala zrozumieć tę nieprzyjazną postawę wobec wszystkiego, co polskie. A przynajmniej się nad nią zastanowić.
Książka, oprócz oczywistych refleksji nad samym tematem, poprowadziła mnie w stronę rozmyślań o własnej rodzinie - tej z której wyszłam, i tej którą tworzę. Jest kontrapunktem do rozumowania tych, którzy uważają, że rodzinny dom ma znikomy wpływ na to, kim się stajemy w dorosłym życiu. To jedna z cenniejszych lektur dla mnie jako rodzica.
PS.
Książkę przeczytałam na czytniku. Niedługo postaram się napisać, jak czyta mi się ebooki w porównaniu do papierowych książek.
Swego czasu tez czytałam hurtowo tego todzaju ksiazki... skoro polecasz to chyba do niej zajrze... I koniecznie napisz o tym czytniku, bo może Mikołaj bedzie miał prościej co przynieść dla mamuni w prezencie ;)
OdpowiedzUsuńJuż Ci piszę, uwzględnij w liście do Mikołaja, naprawdę warto!
OdpowiedzUsuńlubie do Ciebie zaglądać, nie zawsze zostawiam ślad, ale zawsze zainspirowana, powiekszam swoją biblioteczkę Twoimi czytamkami !!pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń