środa, 11 czerwca 2014

Mundial książek 2014

Od niemal 2,5 roku jestem dumną nie posiadaczką telewizora. Choć tak po prawdzie to posiadam, tylko nie używam. Leży sobie płasko na szafie w sypialni i nawet go nie widać. 




Mundial 2014 - widowisko bardzo telewizyjne, może bardziej niż sportowe  - niespecjalnie mnie więc dotyczy. Chyba, że mąż postanowi subskrybować wersję internetową Mundialu, jak to robi z koszykówką. Ale wątpię, bo jednak woli Jordana od Maradony. 



Z tego oto powodu o Mundialu 2014 będę tylko czytać w gazetach lub słuchać w radiowej Trójce. A i w to wątpię. 

Stąd też pomysł na to, by Mundial kopany zastąpić Mundialem czytanym. Mundialem książek. Bo książki to najlepszy sport pod słońcem. Gała może się schować. 




Oto moja jedenastka na mecz otwarcia: 

1. Książki możesz uprawiać w każdych warunkach, nie potrzebujesz murawy, orlika, a tym bardziej Basenu Narodowego - wystarczy wygodny fotel, ciasny przedział kolejowy, nudny wykład lub bezsenna noc. 
  
2. Książki możesz uprawiać czynnie (pisać) lub biernie (czytać), a biernie i tak jest bardzo aktywną formą ruchu (półkul mózgowych).

3. W tym Mundialu możesz zagrać mecz "jeden na jednego", z zawodnikiem z zupełnie nie twojej ligii - na przykład ja niedługo zagram z Susan Sontag. 

4. Zawsze wygrywasz.

5. Nie musisz słuchać błyskotliwych komentatorów. Choć są - komentują na okładkach. Ale i z blurba (streszczenie z tyłu książki), jak ze Szpakowskiego, można się czasami pośmiać do łez. 

6. Mundial książek to multidyscyplina - pograsz w poezję, w prozę, w kryminał, w tematykę marynistyczną, w piłkę nożną nawet! I we wszystko, co sobie sięgniesz z regału. 

7. Mundial książek nic nie kosztuje - tyle, co spacer do biblioteki.

8. Mundial książek to sport ekskluzywny (czyta elita), i egalitarny (każdy, kto chce może do tej elity dołączyć)

9. Na tym Mundialu nie ma dopingu - techniki szybkiego czytania nie przynoszą tutaj efektu.

10. By uprawiać ten sport, nie musisz nawet umieć czytać - na początek wystarczy trener z tą umiejętnością. A potem, w okolicach 6. roku życia, będziesz już dryblował jak podrostek na brazylijskich boiskach. I goool! 

11. Mundial książek nigdy się nie kończy. 

Dlatego jeśli poddałeś się walkowerem, jeśli statystyki czytania masz nędzne jak polska liga -  zakładaj korki, bierz piłkę i na boisko. A jak wrócisz zmęczony, to sięgnij po książkę. Może być biografia Messiego.   



PS 
Wycieczkę do Brazylii palcem po Mapach ufundowali: A. i D.Mizielińscy, touroperator Dwie Siostry 

11 komentarzy:

  1. Hahaha! Na taki mundial to ja sie pisze! Moj D. juz zaciera lapki na 65 meczy:( aaaaaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy on aby wie, że Polacy nie grają;) czyli nudy będą, nudy na pudy

      Usuń
  2. zazdroszczę braku TV, mój mąż chyba by się załamał ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tam, wspomógłby się netem - podobnie jak mój;) A tv detoks musiał być radykalny, bo za bardzo kojarzył się z ex-pracą;)

    OdpowiedzUsuń
  4. my nie mamy już pół roku i kurde da się żyć, no bo Misiek żyje ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. tez bym chciala nie miec telewizora, bo ten starsznie otumania. po tym jak piszesz widac,ze duzoo czytasz!:) zazdroszcze:) mam synka 1,5 rocznego i ciężko mi znależć czas na cokolwiek, może dlatego,ze pracuje... tak czy siak- jestem stałą Waszą czytelniczką-Twoją i Olgi:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że mam stałych czytelników:) siostra też:) a z telewizorem, jak niemal ze wszystkim, można próbować żyć w symbiozie;)

      Usuń
  6. strasznie zazdraszczam, ja to jestem uzalezniona od usypiania przy tv :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma czego zazdrościć, poza tym każdy sposób na sen jest dobry:)

      Usuń
  7. narzeczony właśnie mecz otwarcia ogląda, a ja czytam .... twojego bloga ;-)
    telewizor jakiś czas temu wyniosłam z dużego pokoju i oglądamy tylko wieczorami jak jest co oglądać

    OdpowiedzUsuń